Forum www.glee.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[W] Z zeszytu Yumi. (13/?)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.glee.fora.pl Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość






PostWysłany: Nie 19:49, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Dobry wieczór Dawno mnie tu nie było, ale mam dla was za to dwie miniaturki, mam nadzieję, że się spodobają. Very Happy


Paring: Fabrevans.
Raitng: T
Beta: Leanne.

Jest to prezent dla Lizzy, która zdała prawo jazdy za pierwszy razem. Gratulację mała. <3
Muzyka: Adele-Someone like You. <3


Kolejny dzień.
Kolejne rozdrapywanie ran.
I kolejne kłamstwo.
Znowu musiała okłamać swoją córkę, że jedzie do cioci Rachel. Nie zrobiła tego.
Kolejne pytanie.
- Gdzie jest tata?
- Tatuś jest u wujka Noah, musiał mu pomóc przy remoncie - powiedziała kolejny raz.
Miała dość, chciała powiedzieć wszystko swojej kochanej córce, ale nie chciała jej zranić. Nie chciała jej widzieć płaczącej w swoim różowym pokoju i jak opowiada swoim pluszakom o takiej tragedii, jaką ją spotkała. Wyszła z domu, zostawiła Marie u sąsiadki. Wsiadła do samochodu, oparła głowę o kierownice i zaczęła płakać, tak bez powodu. Nie mogła powstrzymać łez, a chciała. Nie umiała nie płakać. Powstrzymywała łzy przy przyjaciołach, przy córce i rodzicach. Na co dzień naklejała swój sztuczny uśmiech z oklepanym zdaniem 'Nic mi nie jest. Dziękuję, że pytasz.' Nie raz miała już ochotę położyć się koło niego i zostawić wszystko w spokoju. Położyć się na jego ramieniu i patrzeć jak się do niej uśmiecha.. Słuchać codziennie, że ma nie płakać, bo wróci do formy i świat się nie skończy jak go nie będzie. Zawsze klepała go w ramię i powtarzała, by nie gadał takich głupot. Codziennie mijała tę ulicę i codziennie próbowała sobie wmawiać, że jest coś pozytywnego w tym świecie. Często w to wątpiła, w końcu miała stracić go na zawsze. Nie miał już być jej Samem, miał trafić gdzieś, gdzie ona nie chciała, by trafił. Chciała mieć go przy sobie na zawsze. Runęły wszystkie jej marzenia. Jej i, co najważniejsze, jego.
Ponowne wejście do szpitala
Ponowny sztuczny uśmiech.
Bądź twarda, nie możesz się przy nich rozkleić.
- Dzień dobry, pani Evans. Jak się pani czuje? - zapytała nieznana jej pielęgniarka, a mogła przysiąc, że przez te miesiące poznała już każdą.
- Dziękuję, że pani pyta. Jest coraz lepiej. - uśmiech, kiwnięcie głową i odchodzi. Uśmiech znika, a ona ponownie dręczy się myślami. Przejście do ''jego'' korytarza nie było dla niej łatwe, pełno lekarzy, którzy nie rozumieją, że jest jej ciężko i ma dość. Chce dla niego najlepiej, a oni wręcz przeciwnie.
- Pani Evans! - krzyknął ktoś z korytarza. Zatrzymała się i spojrzała na osobę, która ją wołała. Oddziałowa podeszła do niej szybkim krokiem. - Chciałabym..
- Wie pani co? - spojrzała na nią. - Ja wiele rzeczy chcę, ale ich nigdy nie dostanę. Chciałabym, żeby mój mąż wyzdrowiał, do jasnej cholery - krzyknęła - Chciałabym, żeby dała mi pani spokój z codziennym dręczeniem mnie i wmawianiem mi, że mojemu mężowi nie daje pani żadnych szans i muszę go przenieść do innego szpitala. Skończyłam z panią rozmawiać. - uśmiechnęła się do niej kpiąco i odeszła w stronę pokoju, gdzie leżał jej mąż. Leżał na łóżku podłączony do tysiąca kabli. On oczywiście uśmiechnięty. Nie wiedziała jak on to robi, jak może się uśmiechać wiedząc, że za parę miesięcy, dni, godzin... może umrzeć. Podeszła do niego i pocałowała go w czoło.
- Cześć słońce. - powiedział schorowanym tonem, ale wciąż miał uśmiech. Widziała, że również nie było mu łatwo pokazać, że on sam chciałby się rozpłakać nad swoim losem. Jeszcze bardziej chciało jej się płakać.
- Sammie, - złapała go za rękę - jak się czujesz? - spojrzała na urządzenie mierzące puls.
- Nie ma o czym mówić. - odwrócił wzrok. Nigdy nie lubił tego tematu. Spojrzał na ich ręce. - Kocham cię.
- Też cię kocham, Sammie. - odwróciła wzrok. Rozpłakała się przy nim, nie miała siły. Nie mogła patrzeć jak cierpi i udaje, tak jak ona, że wszystko jest w porządku.
- Nie płacz.. Będzie dobrze. - powiedział bez nutki nadziei. Wiedział, że nie będzie.
- Nie będzie, Sam. Nie ma żadnej nadziei, że będzie dobrze. Stracę cię na zawsze, a nie chcę. Chcę patrzeć codziennie jak się uśmiechasz i bawisz się z Marie. Co ja takiego zrobiłam, że Bóg nas tak pokarał? - łzy leciały jej po policzkach, Sam się również rozpłakał. Wyglądali żałośnie. Ona stojąca przy jego łóżku, on podłączony kablami i rurkami. Wpatrzeni siebie jak w obrazek płakali. Wiedzieli, że może być to ich ostatni wspólny płacz, mogła go stracić na zawsze. On wiedział, że ona cierpi. Musiała popłakać, nie mogła być zawsze twarda.
- Nie płacz... - powiedział przez łzy - Nie ma sensu. - pociągnął ją za rękę by usiadła na łóżku. Quinn położyła się na jego torsie i uśmiechnęła się przez łzy.
- Nie chcę cię stracić..
- Taki już mój los. - pogładził ją po włosach. - Może to znak?
- Jaki znak? - zapytała podnosząc głowę.
- Może zasługujesz na kogoś lepszego, niż na faceta, który umrze szybciej niż myśli przez nieszczęsnego raka. - odwrócił wzrok.
- Nie mów tak, Sammie. - nie patrzył się na nią - Spójrz na mnie. - Jego wzrok był skierowany na nią. - Nie mów tak, jesteś wspaniałym facetem, nie zasługuję na nikogo innego, bo to ty jesteś najlepszy. Tylko ciebie kocham. - kolejne łzy.
Ktoś otworzył drzwi, Quinn szybko wstała, a Sam wytarł łzy.
- My na badania, moglibyśmy panią przeprosić? - powiedziała pielęgniarka. Wyszła nie mówiąc żadnego zdania, nie miała po co. Wiadomo, że wyjdzie. Stała na korytarzu popijając, jak co dzień, tą samą herbatę. Już powoli traciła smak, znała ją i piła dzień w dzień przez 5 miesięcy. Usłyszała jakieś krzyki, lekarze zaczęli biegać po korytarzu. Skręcali w korytarz, gdzie leżał Sam. Pobiegła z kubkiem w ręku za lekarzami. Wjechali do jego sali, słyszała krzyk Sama i zdenerwowanie pielęgniarek. Podeszła do jednego z lekarzy, którzy próbowali się dopchać do sali.
- Przepraszam.. - spojrzała na lekarza - Co się dzieje?
- Ciśnienie mocno spadło, nie wiemy co się dzieje. Powinno być w porządku. - zmierzył ją. – Proszę, niech pani odejdzie.

Podeszła do ściany i czekała, aż się to wszystko uspokoi. Lekarze po paru minutach zaczęli rozchodzić się w swoje strony. Quinn powoli weszła z kolejnym sztucznym uśmiechem. Nie odzywali się do siebie, ona ponownie położyła się koło niego, a on ponownie zaczął gładzić jej blond włosy. Czuł, że to może być ostatni raz, jak ją może zobaczyć. Czuł, że zaraz nadejdzie jego żałosny koniec. Nie chciał, nie chciał żeby została sama na tym cholernym świecie. Ona nie da sobie rady, pomyślał. Nie może umrzeć. Gdy patrzył na nią, chciało mu się płakać, chciał wstać i wyjść. Jednak nie mógł, nie miał siły.
- Nigdy już nie znajdę kogoś takiego, jak ty. - powiedziała Quinn robiąc kółka palcami na jego bluzce. - Dam sobie radę bez ciebie? - spojrzała na niego.

Oczy miał zamknięte, oddychał spokojnie. Quinn poderwała się i przysunęła bliżej. Łzy leciały jej z oczu, a ona cicho szlochała. Nikt nie usłyszał, że powoli jej mąż umiera. Chciała zostać z nim sama w tej chwili. Tylko on i ona. On trzymał ją mocno za rękę. Chciał czuć jej dotyk. Siedzieli w ciszy, jedynie słychać było chichy szloch Quinn.
- Zostawiasz mnie?- zapytała przez łzy.
On zacisnął mocniej oczy, nie mógł nic powiedzieć. Słyszał ją, słyszał jej szloch. Chciał temu zapobiec, ale nie mógł. Nie mógł wstać i przytulić jej, jak zawsze.
- Pamiętaj Quinnie. Będę cię kochać zawsze i wszędzie. Pamiętaj, jestem przy tobie. Kocham cię. - powiedział, jego uścisk się poluźnił, a ona wiedziała, że to koniec. Już go nie ma. Zaczęła jeszcze mocniej płakać. Nie mogła patrzeć na Sama. Wstała. Szła w stronę drzwi, stanęła.
-Też cię kocham Sammie, pamiętaj. - wyszła.

Paring: Tike
Rating: K
Beta: Lea, która poprawiła literówki i takie tam. Very Happy
Muzyka:Natasha Bedingfield - Unwritten. <3
To nie ma generalnej poprawki, ale mam nadzieję, że was nie zabiję tymi błędami.

Tina po skończeniu liceum w Limie, przeprowadziła się do Pheonix. Nie ciągnęło jej do Nowego Jorku jak jej znajomych. Jedyne co chciała to wyjechać z dala od Limy i od Mike'a Chang'a. To był jej pierwszy chłopak, jej pierwsza miłość. Stało się tak, a nie inaczej. On wyjechał na tańce, a ona wiedziała, że nie może z nim być na odległość. Za bardzo ją to bolało. Nie załamała się, po prostu nie chciała patrzeć na niego, bez siebie u jego boku. W Phoenix mieszkała jej ciotka, która pracowała w szkole dla Azjatyckich dzieci. Podstawy Chińskiego, rysowanie i nauczanie ich kultury. Tiny nic nie powstrzymywało by zacząć tam uczyć, może nie umiała perfekcyjnie wszystkiego co z Chinami związane, ale dawała radę. Czuła się jak ryba w wodzie, starczało jej na opłaty i jakieś ubrania. Nic jej do szczęścia nie było więcej potrzeba.

Tina słodko śpiąc usłyszała dźwięk telefonu. Kto by dzwonił? Rachel Berry z liceum?
-Halo? - zapytała się Tina.
-Tina?! - Rachel zapiszczała do telefonu. - Hej!
-Cześć, cześć. - powiedziała entuzjastyczni. - Co to się stało, że miastowa kobieta zadzwoniła? - zaśmiała się.
-Organizujemy spotkanie Chóru. Oczywiście musisz tam być.
-Czy to nie szalone? Wszyscy się wyprowadziliśmy z Limy, Rachel. Wątpię by to się udało. - powiedziała z wątpieniem Tina. Spotkanie chóru, też mi coś. Pomyślała.
-Dlatego ściągniemy wszystkich do Limy. Tina, no proszę cię!
-Rachel mam przejechać połowę Stanów, żeby się spotkać z Licealnym Chórem? Wybij to sobie z głowy. To jest CHORE. - dała nacisk na ostatnie zdanie, Rachel zaśmiała się.
-Co jest Chore, Tina? Będzie tak jak w Liceum! Zrobimy biwak w szkole, pośpiewamy, powspominamy dawne czasy..
-Brałaś dzisiaj swoje leki, bo coś mi się nie wydaje..
-Tina! Po prostu się zgódź! - nalegała na nią dziewczyna. - Chodzi o Mike'a, prawda? Boisz się! - powiedziała ze śmiechem Rachel.
-Wcale się nie boję!- szybko zaprzeczyła dziewczyna. - Uważam, że jesteśmy już za starzy na tego typu biwaki. Mike mnie nie obchodzi, mówię ci. - ładnie kłamiesz Cohen-Chang.
-Masz przyjechać! Spotkanie Glee jest za tydzień spotkamy się na dworcu o 15.20 chcę cię zobaczyć z pięknym uśmiechem na twarzy. - rozłączyła się.

Świetnie, pomyślała Tina. Nie chciała widzieć Mike'a. To znaczy chciała, ale obawiała się, że ułożył sobie życie z jakąś piękną Amerykanką z długimi nogami, która umie tańczyć. Nie pozostało jej nic innego jak pogodzić się z faktem, że zobaczy wszystkich swoich znajomych po tylu latach rozłąki. Oni poukładali sobie życie, są w związkach. A ona? Stara panna nie mająca nawet kota w domu. Odłożyła telefon na szafkę nocną i poszła się ubrać.

Zostało parę dni do wyjazdu. Tina zbierała wszystkie swoje rzeczy, jakby miała jechać na tydzień. Uspokój się Tina, w końcu to tylko głupie zebranie Chóru, nikt nie będzie cię oceniał za wygląd. Jesteś tą samą Azjatką z Liceum. Spakowała wszystkie perfumy, kremy, wszystkie możliwe sukienki i ubrania jakie znalazły się w jej szafie. Nadszedł dzień wyjazdu, a Tina nie mogła udźwignąć swojej walizki. Musiała pojechać pociągiem, zabrakło biletów na samolot. Do zobaczenia Mike Chang.

Mike był mężczyzną sukcesu. Tańczył wszędzie i było go pełno. Wyjechał do Nowego Jorku jak zawsze marzył po ukończeniu szkoły, to było jego marzenie. Jednak chciał tam wyjechać z Tiną z którą pokłócił się o jakąś błahostkę. Brakowało mu jej, chciał się do niej przytulić i powiedzieć jak zawsze, że jest jego ulubionym misiem Pandą. Gdy dostał telefon od Rachel Berry, chciał od razu odmówić. Nie chciał patrzeć jak Tina przytula się do jakiegoś przystojnego modela, który jej powtarza, że jest najpiękniejsza na świecie. Jednak się odważył i pojechał. Postanowił sobie, że za wszystko ją przeprosi i było głupotą tak pchać się do Nowego Jorku bez niej, chciał jej powiedzieć, że był idiotą, że ją zostawił. Chciał jej powiedzieć, że nadal ją kocha i chce u niej drugiej szansy. Czy to się uda on sam nie wiedział. Wsiadł do pociągu.
-Do zobaczenia misiu Pando.- uśmiechnął się pod nosem.

Lima nic się nie zmieniła od czasu, gdy wszyscy członkowie chóru z niej wyjechali. Została taka jak za czasów trener Sylvester i Glee. Wszyscy tak jak mówiła Rachel spotkali się na dworcu centralnym. Wszyscy się uściskali na przywitanie po paru latach nie widzenia się. Wszyscy są ze sobą. Quinn z Puckiem, Rachel z Finn'em, Kurt z Blaine, Santana z Brittany, a ona? Po pewnym czasie zauważyła Mike'a, który szybko do niej podszedł, gdy ją zobaczył. Był sam, nie było koło niego żadnej dziewczyny. Tina uśmiechnęła się, gdy zdała sobie sprawę, że może jednak ma jeszcze u niego jakieś szanse.
-Tina..
-Mike.. - uśmiechnęła się do niego i przytuliła. Mike nie wiedział co robić, ale odwzajemnił uścisk. Uśmiechnął się pod nosem.

Wszyscy udali się do McKinley. Otworzyli drzwi ich starej szkoły i udali się do sali, gdzie odbywały się spotkania chóru. Tina usiadła opierając się o Mike'a. Zaczęli wspominać kto dostawał najwięcej solówek, jak się kłócili o to kto nauczy Finn'a wreszcie tańczyć i skończyło się na tym kto był najsłodszą parą w Glee.
-Oczywiście, że Tina i Mike! - powiedziała Mercedes uśmiechając się w ich stronę.
-Taak! Asian Kiss był niesamowicie słodki. - zgodził się Kurt.
Tina zarumieniła się i wtuliła w ramię Mike'a. Nawet nie wiedziała co robi. To był taki odruch. Jednak on się nie sprzeciwiał.
Przestańcie. - powiedział Mike patrząc na chór. - To nie było nic takiego, to tylko pocałunek. - uśmiechnął się patrząc na chowającą się Tinę.

Reszta wieczoru minęła Tinie i Mike'owi miło. Nie siedzieli przy członkach chóru, oni usiedli w kącie sali i opowiadali, jak dużo się u nich pozmieniało. Tina nie mogła się przestać uśmiechać, a Mike nie mógł przestać patrzeć na Tinę jak w obrazek. Obydwojgu było dobrze i chcieli tak trwać wiecznie.
-Wiesz, że żałuję tego wyjazdu do Nowego Jorku? Prawda? - zapytał się.
-Wiem Mike, widzę to po tobie. - spojrzała na niego. - szkoda, że się wszystko tak potoczyło.
-Tęskniłem za tobą.
-Ja za tobą też Pando. - przytuliła się do niego, a Mike poczuł dawny zapach cynamonu. Kochał ten zapach.
-Tina..
-Tak, Mike? - oparła się o jego ramię.
-Kocham cię.. - gwałtownie wstała i spojrzała na niego. Nie wierzę, pomyślała. - chciałbym następną szansę. Przeprowadzę się do Phoenix, żeby być z tobą.
-Mike, ale.. - spuściła wzrok, uśmiechnęła się pod nosem. Chłopak wstał.
-Rozumiem, że nie chcesz? Że sobie ułożyłaś życie z jakimś innym facetem.. - spojrzał na podłogę. - mogłem się tego spodziewać.
-Czekaj! - złapała go za rękę. - Kocham cię. - uśmiechnęła się do niego. Mike ponownie usiadł na podłodze. - Kocham cię. - powtórzyła.
Mike przyglądał jej się i pocałował ją. Tina uśmiechnęła się szeroko.
- Moje mieszkanie w Phoenix czeka, aż się do niego wprowadzisz. - zaśmiała się I przytuliła się do swojego misia Pandy.
Powrót do góry
LittleMonster
Przyjaciel
Przyjaciel


Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/8
Skąd: Warszawa
Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 19:53, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Yumi, kochanie, mogę czytać twoje miniaturki po kilka razy i dalej będę je tak samo mocno przeżywała. <3
przy Fabrevans łzy mi stanęły w oczach, ponownie. <3
za to przy Tike cała się rozpłynęłam, ponownie. <3
skoro już jesteś moją soulmate, to powiem ci po prostu - Kocham Cię. <3
dziękuje ci za tak niesamowicie, cudownie wspaniałe miniaturki. <3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SaintRebel
Przyjaciel
Przyjaciel


Dołączył: 31 Gru 2010
Posty: 1851
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 60 razy
Ostrzeżeń: 1/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 20:00, 04 Wrz 2011    Temat postu:

Fabrevans cudne, po prostu... cudne.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzy
Duet
Duet


Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 1111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Pon 9:22, 05 Wrz 2011    Temat postu:

Yumi, dziękuję za gratulacje i za dedykacje <3 naprawdę dziękuję, bardzo mi miło <3 <3


Mówiłam Ci już, że ryczałam na Fabrevans, że to jest niesamowite i że czytałam to już z 10 razy....I że moja reakcja wyglądała mniej więcej tak:



i że mimo wszystko, że jest to smutne Fabrevans to jest takie cudowne...

Yumi- I love you <3

A Misie Pandy-Tike też fajne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mess
Trio
Trio


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Czw 17:37, 08 Wrz 2011    Temat postu:

A ja nie czytałam Tike, co za wstyd!

Też sprawdzałam ze łzami w oczach Fabrevans. So sad ; <

A Tike było takie fluffiaste, puffiaste i w ogóle świetnie wymyślone.

Cytat:
Do zobaczenia Mike Chang.

Cytat:
-Do zobaczenia misiu Pando.- uśmiechnął się pod nosem.

Łiii <3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 14:08, 09 Wrz 2011    Temat postu:

Nie czytałam Fabrevans, bo nie lubię, ale po tylu opiniach chyba się skuszę Wink

A Tike słodkie, słodkie i jeszcze raz - słodkie <3
Powrót do góry
Brejk
Duet
Duet


Dołączył: 21 Kwi 2011
Posty: 1065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 18 razy
Ostrzeżeń: 1/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Pią 14:24, 09 Wrz 2011    Temat postu:

slodkie Puckleberry,bardzo mi sie podobalo Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Finchie
Trio
Trio


Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Tarnowskie Góry
Płeć: Solistka

PostWysłany: Pią 20:18, 09 Wrz 2011    Temat postu:

Pięknie <3 Proszę o więcej,może jakieś finchel?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Sob 11:53, 10 Wrz 2011    Temat postu:

łiii ale Tike słodkie Very Happy
a przy Fabrevans się prawie popłakałam
świetne <3
Powrót do góry
Gość






PostWysłany: Nie 19:58, 11 Wrz 2011    Temat postu:

Cześć. Very Happy Dawno mnie tu nie było. Dzisiaj mam dla was Puckleberry. Moja beta Lea świetnie się spisała. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Paring: Puckleberry.
Raitng: K
Beta: Lea <3

Czuję się w jak bohaterka z tych głupich amerykańskich komedii. Czerwony nos od płaczu, obżarta jedzeniem frytek i czekoladek. Patrzę przez okno, czy sobie żartowali i myślę okłamując samą siebie, że wróci do mnie, przytuli jak zawsze z tym słodkim uśmiechem i pocałuje w szyję. Po co się oszukuję, pomyślałam biorąc kolejną frytkę do buzi. Telewizor leci tak samo głośno jak wczoraj gdy zamknął drzwi od mieszkania, te same reklamy, które mogę wyrecytować z pamięci. Co ja zrobiłam nie tak? Przecież dwa dni temu było wspaniale. Głaskał moje włosy szepcząc do ucha jak mnie mocno kocha, a ja mu z uśmiechem odpowiadałam. Może miał mnie już dość ? Może. Dopiero teraz gdyby mnie zobaczył, jedzącą frytki i wokół tyle chusteczek uciekłby daleko stąd krzycząc jaka to ze mnie wariatka. Wyglądam żałośnie z tą paczką frytek, od których jest mi już niedobrze, z laptopem na kolanach i włączonymi kreskówkmi. Chusteczki leżące dosłownie wszędzie, nawet mam jedną pod pośladkiem. Niewygodnie . I jeszcze gdzieś w tle pobrzmiewają ballady, jego ballady . Zostawiłam laptopa na kanapie i poszłam do naszej sypialni, była taka promienna , a teraz przy tych rozrzuconych chusteczkach wygląda jak pokój chorej dziewczynki, która płacze, bo nie może znaleźć ulubionej lalki . Ale w rzeczywistości to pokój kobiety,która straciła najważniejszego mężczyznę, nie licząc mojego kochanego ojca . Podeszłam do jego szafki nocnej i wyjęłam jego zdjęcia. Położyłam je po jego stronie łóżka. Podeszłam do szafy i ubrałam jego ulubioną koszulkę z liceum, był w szkolnej drużynie. Wzięłam ponownie zdjęcia z łóżka i poszłam do jego biura po taśmę klejącą . Poprzyklejałam jego zdjęcia na całym korytarzu . Telefon dzwoni już około 15 minut , a poczta mówi od 10 minut . Nie obchodzi mnie co mają mi do powiedzenia . Próbuję wziąć się w garść, za parę dni, miesięcy , lat .. powrócę do rzeczywistości, kiedyś mój i żal najbliższych się skończy u mnie nie będzie to trwało wiecznie, w końcu przywyknę do tego, że go tutaj nie ma, że Noah mnie zostawił. W pewnym momencie zdjęcie, które było powieszone na ścianie odkleiło się i upadło na podłogę. Chcesz na siebie zwrócić uwagę , pomyślałam
-Już cię wieszam . Zaśmiałam się . -Rozmawiam ze zdjęciem .- Uśmiechnęłam się .
Poszłam do kuchni i zrobiłam herbatę, jedną dla niego, drugą dla mnie . Gdy się zrobiła postawiłam drugą naprzeciwko siebie , zaczęłam rozmawiać, z jednej strony do niego , z drugiej do samej siebie . Gdyby ktoś tu wszedł powiedziałby że dostałam świra i nadaję się jedynie do psychiatryka. Gdybym zobaczyła taką osobę zaczęłabym się śmiać . Zaczął mnie irytować odgłos skrzynki głosowej i dźwięk telefonu. Wyłączyłam go z zasięgu i kabla. Nareszcie cisza . Teraz jedynie słyszę wiadomości na komunikatorze i odgłosy bajek, które lecą na kanale dla dzieci, a które uwielbiał oglądać. Chciałam jeszcze wiele zrobić , chciałam wyjść za mąż, mieć dzieci. Czy można żyć normalnie po stracie bliskiej osoby? Nikt mi już nie pomoże przywyknąć, że go nie ma. Zaśmiałam się, dzisiaj jakoś mi towarzyszy śmiech . Przy takiej sytuacji nie powinnam się śmiać, ale czy to moja wina, że mam ochotę się śmiać ? Stałam pośrodku domu nie wiedząc czemu właśnie tam stoję, przecież ... nieważne . Powinnam się ubrać. Chodzę już drugi dzień w piżamie, która mnie zaczyna irytować . Wybrałam najzwyklejsze ciuchy, kolorowe . Takie uwielbiał , więc je założę . Wzięłam klucze i zamknęłam dom . Bajki nadal lecą, ballady również , a laptop włączony. Ciekawe kto zapłaci za prąd? Poszłam w stronę centrum, gdzie są moje ulubione sklepy . Ludzie z mojego osiedla patrzyli się na mnie jak na wariatkę . Nie dziwię się, każda normalna kobieta ubrałaby się na czarno . Poszłam na zakupy, zero. Nie niosłam ze sobą żadnych nowych ubrań, poszłam w stronę parku . Kolejna scena z komedii romantycznej . Usiadłam na trawie koło stawu i zaczęły mi ponownie lecieć łzy, zapomniałam chusteczek. Pogratulować. Otarłam łzy rękawem . Pamiętam jak się poznaliśmy, dokładnie w tym samym miejscu zderzyliśmy się. To była naprawdę śmieszna sytuacja. On Noah Puckerman, mięśniak z Nowego Jorku, biegnący w stronę 55 ulicy i Rachel Berry, gwiazda estrady jadąca rowerem. Nie zauważył mnie, pamiętam jak mnie przepraszał i zaprosił mnie na kawę. Pamiętam jaka to była kawa. Mokka. Pamiętam jak się uśmiechał widząc jak popijam kawę. Niestety to przeminęło. Poszłam do domu, robiło się późno, ludzie wracali szybko do swoich domów. Jak to w Nowym Yorku. Każdy się śpieszy jakby ich cel miał niedługo zniknąć, albo jest jakaś przecena w McDonald's. Ja za to szłam powoli, ludzie się o mnie obijali i krzyczeli na mnie żebym się ruszyła, a nie marzyła o niebieskich migdałach . Doszłam do mojego osiedla i otworzyłam drzwi do domu . Ballady się skończyły, Disney Channel emitował ostatnią bajkę. Położyłam się do łóżka w ubraniach nie mając siły się przebierać. Ponownie się rozpłakałam, widząc puste miejsce koło siebie. Już nie mógł mnie przytulić, pocałować i szepnąć słodkiego dobranoc . Gdyby nie pojechał po te cholerne zakupy, byłby tu ze mną, przytulił by mnie i powiedział jak mocno mnie kocha. Zobaczyłam leżącą kartkę na podłodze. Była podpisana moim imieniem, otworzyłam ją.

Rachel, kochanie.
Nie wiem, dlaczego piszę ten list.. pojechałaś na zakupy, a ja zostałem sam w domu nie mając nic innego do roboty. Rozmyślałem.. gdybym umarł, hipotetycznie oczywiście, bo nie mam takiego zamiaru umierać i zostawiać cię na pastwę pani Harrison z naprzeciwka. Nie chcę, żebyś płakała leżąc na łóżku, ubrana w moje ubrania i myśląc co by było gdyby? Pamiętaj, że zawsze będę z tobą i zawsze będę w twoim sercu. Masz się uśmiechać ile się da, a nie płakać po mnie. Pamiętaj, że cię kocham.

Położyłam list po jego stronie łóżka i uśmiechając się zamknęłam oczy. Też cię kocham Noah.
Powrót do góry
LadyM
Kwartet
Kwartet


Dołączył: 20 Sie 2010
Posty: 696
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/8
Skąd: Katowice
Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 20:14, 11 Wrz 2011    Temat postu:

Świetne Puckleberry. I wcale się nie rozkleiłam. Nie będę Ci słodziła bo i tak wiesz, że kocham Cię i Twoją twórczość. Kolejna świetna miniatura. Brak mi słów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LittleMonster
Przyjaciel
Przyjaciel


Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 2/8
Skąd: Warszawa
Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 20:17, 11 Wrz 2011    Temat postu:

nie no, tak być nie może.
ja tu czytam, płacze, trzęsą mi się ręce, a ty mi mówisz, że nie czytam.
wiesz co... ? foooch.
a więc przeczytałam.
nie mogłam się po tym opanować, serio, nie mogłam zapanować nad emocjami.
miałam łzy w oczach i to pełno łez - łez wzruszenia, bo to było takie świetne.
widzisz?
sprawiasz, że płaczę.
a ja zazwyczaj nie płaczę.
tak więc, potraktuj to jak komplement.
i pisz, pisz, pisz, pisz, pisz. <3


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Nie 20:24, 11 Wrz 2011    Temat postu:

jednak nie mogłam się oprzeć i przeczytałam.
powiem tylko jedno- rachunki za chusteczki higieniczne prześlę ci pocztą <3
Powrót do góry
Lea
Gwiazda Muzyki
Gwiazda Muzyki


Dołączył: 25 Cze 2010
Posty: 1780
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 1/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 20:30, 11 Wrz 2011    Temat postu:

@Yumi przeczytałam i co mam ci napisać ?? Niby Puckleberry ale zupełnie nie związane z Glee. Mimo to cudowna historia świetnej pary. Opowiadanie piękne i wzruszające jednocześnie Smile Lubię takie Smile Dobra robota Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mess
Trio
Trio


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 20:34, 11 Wrz 2011    Temat postu:

Ja chyba też nie napiszę nic, co mogłoby cię, choć w małym stopniu, zaciekawić. Świetne Puckleberry <3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lizzy
Duet
Duet


Dołączył: 20 Lut 2011
Posty: 1111
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/8

Płeć: Solistka

PostWysłany: Nie 21:10, 11 Wrz 2011    Temat postu:

Ok. Więc tak.
Pierwsza połowa opowiadania od "Czuję się..." do mniej więcej "To była naprawdę śmieszna sytuacja" prawie, że żywcem wyjęta z pewnego fragmentu mojego życia, srsly. Yumi czy Ty grzebałaś w mojej głowie? Serio.
Opowiadanie świetne, mega i w ogóle. Magiczne. I powiem Ci, że łezka mi się zakręciła w oku. Jestem pod wrażeniem <3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pon 17:48, 12 Wrz 2011    Temat postu:

Więc. Tak.
Nie wiem, nie umiem nic powiedzieć. Punkt w regulaminie w dziale FF o konstruktywnych komentarzach nie trafia do mnie, bo ja nie umiem nic po takim Puckleberry wykrztusić.
Było cudownie, romantycznie i.. smutno. Jednak.
So don't judge, ok? I just need some time.
Powrót do góry
Finchie
Trio
Trio


Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Tarnowskie Góry
Płeć: Solistka

PostWysłany: Wto 17:08, 13 Wrz 2011    Temat postu:

Cudowne Puckleberry <3 Niby smutne,ale komiczne.Właściwie to doznałam rozczepienia osobowości,bo jednocześnie płakałam ze wzruszenia i śmiałam się z tego,że płaczę.jak zwykle nie wiem co napisać,więc na tym poprzestanę.Było cudnie,proszę o więcej <3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Śro 17:58, 14 Wrz 2011    Temat postu:

Naprawdę dziękuję za te miłe komentarze, jestem pod wrażeniem. Poważnie. Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Leżę chora w domu oglądając Rent dwa razy pod rząd. I naszło mnie tak jakoś by to napisać. LittleMonster kazała mi to wstawić. Więc, do niej pretensje. Very Happy Bety nie ma, bo nie ma poco zamęczać moich kochanych. Niezbyt się wysiliłam by to napisać i na pewno nie jest tak niesamowite jak Puckleberry czy Fabrevans ( bynajmniej tak mówicie. Very Happy) A wieczorem może będzie Brittana.

Paring: uniwersalne, można dać każdy ship. Very Happy
Rating: K


Bez ciebie, siedzę sama w pokoju.
Bez ciebie, płaczę.
Bez ciebie, umieram..
Bez ciebie zgasła świeczka.
Bez ciebie słyszę śmiech dzieci na dworze.
Bez ciebie będę musiała spłacić czynsz.
Bez ciebie będę oglądała telewizję.
Bez ciebie będę śpiewać.
Bez ciebie świeci słońce.
Bez ciebie używam chuteczek.
Bez ciebie będę sama.
Bez ciebie nie smakuję mi nasza herbata.
Bez ciebie uśmiech stracił sens.
Bez ciebie jakąś czątka mnie umiera.
Bez ciebie czuję się sama.
Bez ciebie nic już nie będzie tak samo.
Bez ciebie nie będę się uśmiechać jak zawsze.
Bez ciebie nie mam po co żyć.
Bez ciebie jest zimno.
Bez ciebie nie mam się do kogo przytulić.
Bez ciebie będę mieszkać sama.
Bez ciebie uschnie nasz ogród.
Bez ciebie wspomnienia stracą sens.
Bez ciebie czuję ból.
Bez ciebie kładę się w łóżku.
Bez ciebie wmawiam sobie, że z dnia na dzień będzie lepiej.
Bez ciebie mówię sobie Kocham cię.
Bez ciebie będę oglądać musicale.
Bez ciebie pójdę na spacer.
Bez ciebie się zaśmieję?
Bez ciebie czas wolniej płynie.
Bez ciebie nie wiem co ze sobą zrobić.
Bez ciebie będę płakać w obce ramię.
Bez ciebie śnię.
Bez ciebie nikt mnie już nie kocha.
Bez ciebie nikt mnie nie rozumie.
Bez ciebie skończyły mi się marzenia.
Bez ciebie gubię się.
Bez ciebie nie cieszy mnie deszcz.
Bez ciebie nie wyjdę do Central Parku.
Bez ciebie łóżko jest jak pusta przestrzeń.
Bez ciebie dostaję paranoi.
Bez ciebie żyję mi się gorzej.
Bez ciebie nie mam na nic siły.
Bez ciebie czuję się źle.
Bez ciebie czuję się niekochana.
Bez ciebie nie ma tych iskierek w moich oczach.
Bez ciebie cierpię.
Bez ciebie pełnia jest piękna.
Bez ciebie siedzę wpatrzona w twoje zdjęcie.
Bez ciebie widzę jak wszystko się zmienia.
Bez ciebie myślę o tobie, choć nie powinnam.
Powrót do góry
Finchie
Trio
Trio


Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 847
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/8
Skąd: Tarnowskie Góry
Płeć: Solistka

PostWysłany: Śro 18:10, 14 Wrz 2011    Temat postu:

Pięknie <3 Nie wymyśliłabym czegoś takiego.Masz wielki talent <3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.glee.fora.pl Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Soft.
Regulamin